Domowe, bezglutenowe wafle z czekoladowym masłem bez masła

Zawierają dobre tłuszcze, magnez, wapń i mnóstwo antyoksydantów.           Wspomagają procesy myślowe i poprawiają humor :)                                          Smaczne domowe wafle, proste w przygotowaniu :)

wafle

Dziś jest pełnia Księżyca, to dobry moment, żeby zaplanować post/oczyszczanie. Dzień pełni to szczególny dzień, wszystko co robimy tego dnia ma dużo mocniejsze skutki. Trzeba bardzo uważać na słowa i działania. W wielu kulturach ludzie w pełnię nie jedzą mięsa, a starzy jogini medytują przez cały dzień. Pełnia to dobry czas, żeby sobie coś przemyśleć, podsumować wydarzenia z ostatniego miesiąca, zamknąć jakiś okres. Przez kolejne dwa tygodnie będziemy mieli podwójnie korzystny czas na oczyszczanie się, po pierwsze będzie nam sprzyjała faza Księżyca, a po drugie zgodnie z naturalnym kalendarzem mamy już wiosnę, czyli nadszedł czas na wiosenne porządki. Najważniejsze jednak są te w naszych głowach.

Kiedyś zostałam zaproszona do domu moich dobrych znajomych, mieliśmy rozmawiać o współpracy. Spotkanie miało charakter biznesowy, ale ponieważ znaliśmy się od lat, odbyło się ono u nich domu, który właśnie został wyremontowany. Oprowadzili mnie po nim, żeby pokazać, jak się urządzili. Dom był piękny i miło nam się rozmawiało, ale zanim usiedliśmy do rozmów biznesowych, mój znajomy zaproponował, że pokaże mi jeszcze ogród. Zeszliśmy do ogrodu równie cudnie zagospodarowanego – moim zdaniem wyglądał idealnie, ale mój znajomy zaczął go nagle porządkować, inaczej ustawił doniczki, pozbierał liście, przyciął kilka gałązek… z początku zdziwiło mnie to, dziś wiem, że chciał w ten sposób uporządkować swoje myśli przed poważniejszą rozmową. 

Porządkowanie przestrzeni na zewnątrz pomaga nam uporządkować przestrzeń wewnętrzną. Zanim więc przystąpimy do diety oczyszczającej ciało, rozejrzyjmy się wokół siebie i sprawdźmy, co wymaga w naszym życiu uporządkowania. I nie zawsze chodzi tu o szafy pełne ubrań, w których dawno już nie chodzimy, ani też o przeterminowane zapasy w szafkach kuchennych :) W najbliższy weekend skupcie się na sobie i na tym, co wymaga w Waszym życiu uporządkowania, ja też tak zrobię, im więcej osób to zrobi, tym bardziej pomożemy sobie nawzajem :) Najważniejsze w naszym życiu są związki, czy jednak każdy warto kontynuować? Niektórzy ludzie mają negatywne podejście do wszystkiego, i niestety nie pomożemy im się zmienić, jeśli sami nie będą tego chcieli. Jeśli będą często przy nas, szybko odczujemy niemiłe skutki tych kontaktów. Najgorsze jednak co może być, to mieszkanie pod jednym dachem lub częste spotykanie się z kimś, kto wciąż nas krytykuje, osłabiając w ten sposób naszą życiową energię. Szukajmy wspierających nas osób, dobrze do nas nastawionych, szanujących nas i to, co robimy. Miłość musi kwitnąć :)  

W dobrej atmosferze łatwo o przemyślenie innych kwestii: praca zawodowa, wartości, duchowość, dieta, ćwiczenia… Co jest dla nas najważniejsze? Czym najpierw się zajmiemy, a co będzie następne? Nie uporządkujemy wszystkiego od razu, a szklanka zielonego smoothies wypita rano nie oczyści nas, jeśli za godzinę pokłócimy się z partnerem lub szef znów zepsuje nam dzień – nie ma nic gorszego niż toksyny, które pochodzą z konfliktów lub negatywnych myśli. Ciało idzie za umysłem, oczyść najpierw swój umysł, a oczyszczenie ciała to już tylko kosmetyka :)  

Dziś pyszne wafle, pełne dobrych tłuszczów i przyjemnych aromatów – do kawy lub popołudniowej herbatki, przy której będzie można sobie różne rzeczy przemyśleć lub na spokojnie z kimś porozmawiać w ramach życiowych porządków :)

Wafle przełożone są masą przygotowaną na bazie czekoladowego masła bez masła. Ten deser przygotowuje się szybko, więc zostanie nam dużo czasu na rozmowy i przemyślenia. Enjoy :)

 

A teraz zapraszam już na przepis!

 

DOMOWE BEZGLUTENOWE WAFLE Z CZEKOLADOWYM MASŁEM BEZ MASŁA

Rodzaj posiłku: deser 

Podajemy: np. polane białą czekoladą lub lukrem, w papilotkach

Wegetariański: tak 

Wegański: w zależności od wafli

Bezglutenowy: tak 

Ilość porcji: 4 wafle, przekładane masą czekoladową

wafle 2

 

Czekoladowe masło bez masła

 

90 g awokado

200 ml śmietanki sojowej lub innej roślinnej

90 g oleju kokosowego raw organic

90 g dobrej jakości gorzkiej czekolady, może też być Goplana

2 łyżki jasnego cukru trzcinowego muscovado

½ – 1 łyżeczka cynamonu

 

Masa do wafli

 

czekoladowe masło bez masła wg powyższego przepisu

1 łyżka surowego kakao lub zwykłego

1 łyżka karobu

1 łyżka jasnego cukru trzcinowego muscovado

szczypta soli

4 bezglutenowe wafle, im twardsze tym lepsze

 

Dodatkowo

1 łyżeczka oleju kokosowego raw, organic

1/2 tabliczki czekolady

(jeśli chcemy mieć więcej polewy, zwiększamy proporcjonalnie ilość czekolady i oleju)      ewentualnie trochę białej czekolady do polania po wierzchu

 

  1. Najpierw przygotowujemy „Czekoladowe masło bez masła”. Do niedużego rondla wrzucamy olej kokosowy i częściowo go rozpuszczamy, następnie dodajemy połamaną na kawałki czekoladę i mieszamy, dopóki czekolada i olej nie rozpuszczą się całkowicie. Zdejmujemy z ognia i studzimy przez kilkanaście minut. Osobno miksujemy awokado ze śmietanką sojową, najlepiej za pomocą ręcznego blendera. Do zmiksowanego awokado wlewamy rozpuszczony olej z czekoladą, dodajemy cukier muscovado oraz cynamon i ponownie miksujemy, aż składniki dobrze się połączą. Na tym etapie możemy przełożyć masę do słoiczka, odstawić na godzinę do lodówki i delektować się czekoladowym masłem bez masła, którym można smarować kanapki zamiast np. nutelli :)
  2. Na bazie powyższego masła można przygotować też masę do wafli. Zanim masło włożymy do lodówki, dodajemy pod koniec miksowania surowe kakao, karob, szczyptę soli i dodatkową łyżkę cukru trzcinowego. Dokładnie miksujemy. Jeśli chcemy użyć tej masy do wafli, wkładamy ją na dwie godziny do lodówki, a następnie smarujemy nią wafle. Jeśli masa jest za twarda, można ją zmiksować przez chwilę ręcznym blenderem i dopiero wtedy nakładać. Masę nakładamy dokładnie na cały wafel, pilnując, żeby brzegi też były posmarowane. Wafel przykrywamy kolejnym waflem, który znów smarujemy i przykrywamy aż do wyczerpania wafli i/lub masy. Takie wafle podajemy od razu, jeśli za długo poleżą, mogą za bardzo nasiąknąć.
  3. Wafle można też oblać po wierzchu czekoladą. W tym celu rozpuszczamy w rondlu jedną łyżeczkę oleju kokosowego, wrzucamy pół tabliczki gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki i mieszając rozpuszczamy czekoladę. Odstawiamy na bok, na dziesięć minut, żeby trochę przestygła. Tak przygotowaną czekoladą polewamy wafle, a następnie wstawiamy je na 10 – 15 minut do zamrażarki. Kroimy i podajemy od razu, najlepiej w papilotkach. 

 wafle 3

Uwagi

  1. Z wafli przełożonych masą można wycinać różne kształty, np. robić okrągłe torciki za pomocą kołnierza cukierniczego.
  2. Wafle te są mocno czekoladowe, więc jeśli nie lubicie smaku gorzkiej czekolady, możecie na niektóre wafle położyć inną masę, np. zmielony mak czy też masę karmelową.

 

 Pomyślnego oczyszczania,

                                                                          Wasza Mariola :)

.…………………………………………………………………………………………………

Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka

ZdjęciaJacek Białołęcki; aranżacja potrawy i zdjęcia: Mariola Białołęcka

Copyright © 2014 by Jacek Białołęcki & Mariola Białołęcka | All Rights Reserved

 

 

Ziołowe masło bez masła

Pyszne, pachnące ziołami  masło bez masła na bazie awokado. Nie zawiera nawet grama mleka! :)  

Masło z awokado

Masło bez masła przyjęło się w mojej rodzinie bardzo dobrze, zainspirowało też moich znajomych i czytelników bloga :) Dostałam sporo maili z podziękowaniami i wszyscy podkreślali, że jest to ciekawa alternatywa dla masła i różnych smarowideł na bazie utwardzonych tłuszczów. Bardzo się cieszę i dziękuję za tak pozytywną reakcję :) Dla mnie i dla mojej rodziny jest to ważne, że ten rodzaj „masła” przygotowuje się w domu ze znanych nam składników. O jego składzie sami decydujemy, jakiego oleju użyjemy, przypraw, ziół, itp.

W dzisiejszym przepisie znajdziecie awokado zamiast dyni hokkaido. Pomysł ten powstał, kiedy okazało się, że zarówno mój rolnik nie ma już dyni hokkaido, jak i żaden sklep w pobliżu. Stało się więc jasne, że jeśli chcę korzystać z masła bez masła w tych miesiącach, kiedy kończą się zapasy hokkaido, muszę opracować jakiś alternatywny przepis :) Awokado wcale nie jest takie zielone, na jakie wygląda, jego środek jest żółty i właśnie o ten środek nam chodzi. Poniżej znajdziecie przepis na to masło, do którego tym razem dodałam sporo ziół, a czasami dodaję też drobno posiekany/zmiażdżony czosnek i delektuję się masłem czosnkowym :)

 

WAŻNA INFORMACJA!

W tym tygodniu zgodnie z TCM zaczyna się wiosna, od 13 lutego, a wraz z nią najlepszy czas na wiosenne oczyszczanie ciała, umysłu i domów. Jeśli planujecie różne wiosenne posty i chcecie zaprowadzić porządek w domu i w życiu, najlepiej zacząć już w ten weekend, będzie to zgodne z naturalnymi rytmami przyrody (ten korzystny czas potrwa do 19 lutego). Kolejny dobry czas, żeby przeprowadzić post/oczyszczanie to okres od 7 do 20 marca. Chciałabym tu jeszcze jedną ważną rzecz powiedzieć, w TCM nie poleca się głodówek jako metody oczyszczania ciała, ponieważ są one przyczyną różnych komplikacji zdrowotnych, zaburzają gospodarkę hormonalną i możemy wpaść w stan letargu. Zamiast tego, zwłaszcza teraz, kiedy ciągle jeszcze jest zimno, poleca się picie różnych zup lub szejków na bazie gotowanych zbóż, warzyw lub owoców. Pomysły na szejki ze świeżych warzyw/owoców pochodzą z Kalifornii, gdzie po prostu jest ciepło i mieszkający tam ludzie potrzebują bardziej ochładzającego pożywienia. Inaczej wygląda to na Północy. Wyobrażacie sobie Eskimosów, którzy zaczynają dzień od soku z marchwi? Ciekawe, czy mieliby siłę, żeby wyjść z igloo? :) (Inna sprawa, że Eskimosi nie mają dostępu do świeżych warzyw, ale to takie moje teoretyczne rozważania, żeby uzmysłowić problem). Więcej napiszę wkrótce :)

 

ZIOŁOWE MASŁO BEZ MASŁA

 

Rodzaj posiłku: baza do kanapek, past, musów, kremów

Podajemy z:  chlebem i j.w.

Wegetariański: tak

Wegański: tak

Bezglutenowy: tak

Pięć Przemian: działanie wzmacniające

Ilość porcji: duża kostka masła

 

Masło bez masła z awokado 2

60 g awokado, żółta część

200 ml śmietanki sojowej sojasun (bez GMO)

lub innej roślinnej

100 g oleju kokosowego extra virgin i raw

1oo ml oleju w żółtym kolorze, np. ryżowy, lniany, o delikatnym smaku

3 – 4  łyżki soku z cytryny

sól do smaku

2 – 3 łyżki posiekanych świeżych ziół: zielona pietruszka, bazylia, tymianek

i/lub 1 – 2 ząbki czosnku

 

1. Awokado kroimy na pół i wybieramy łyżką żółtą część (60 g). Przekładamy do blendera, wlewamy śmietankę, dokładnie miksujemy. 

2. Osobno rozpuszczamy olej kokosowy w kąpieli wodnej, jeśli po rozpuszczeniu jest gorący, odstawiamy na bok, żeby wystygł. Powinien być ciepły.

3. Łączymy olej kokosowy z olejem ryżowym (lnianym). Najlepiej byłoby wlać oba oleje do niedużego dzbanka, np. do mleka lub śmietanki.  

4. Ponownie uruchamiamy blender i do masy z awokado i śmietanki sojowej zaczynamy powoli, cienką stróżką (tak jak przy przygotowywaniu majonezu) wlewać mieszankę olejów. Kiedy zużyjemy już cały olej i uzyskamy puszystą masę, trochę przypominającą majonez, dodajemy sól i sok z cytryny i dalej krótko miksujemy, żeby składniki się połączyły. 

5. Jeśli w trakcie miksowania masa zbyt szybko się zagęści i blender się zacina, wyłączamy go i całość mieszamy, następnie ponownie włączamy i dalej wlewamy olej. Jeśli jednak nadal masa jest za gęsta i blender nie pracuje dobrze, możemy dolać 2 łyzki gorącej wody.

6. Na koniec dodajemy posiekane zioła i/lub czosnek, mieszamy, żeby składniki się połączyły. Powstałym w ten sposób masłem możemy od razu smarować kanapki, ale jego konsystencja ustali się ostatecznie dopiero po kilku godzinach w lodówce.

 

Uwagi

1. Przygotowanie masła bez masła na bazie awokado wymaga trochę wyczucia i wprawy. Ważne jest to, żebyśmy uzyskali puszystą konsystencję. Jeśli w trakcie przygotowywania tego masła składniki utworzą coś w rodzaju emulsji, masło może nie powstać, nie zsiądzie się i nie zagęści. Oczywiście nadal możemy to wykorzystać do sałatki, jako sos do warzyw, ale nie będzie miało maślanej konsystencji. Ale na szczęście zdarza się to rzadko :)

2. Masło, które widzicie na zdjęciu włożyłam do foremek na ciastka i wstawiłam do zamrażarki na dwie godziny, żeby szybko uzyskać dobry efekt do zdjęcia, ale nie trzeba tego masła zamrażać. Jeśli chcecie nadać temu masłu ciekawą formę, wystarczy włożyć je do foremek i zostawić na noc w lodówce, żeby uzyskać podobny efekt. W tym maśle jest olej kokosowy, który pięknie wszystko zagęści, kiedy masa schłodzi się w lodówce :)

3. Masło można przechowywać w lodówce przez 4 – 5 dni, przez cały czas zachowuje te same walory smakowe i tak samo dobrze wygląda. To wszystko dzięki dużej zawartości oleju kokosowego, który działa konserwująco :)  

 

                                                   Smacznego i na zdrowie :)

 

.…………………………………………………………………………………………………………. 

Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka

ZdjęciaJacek Białołęcki; aranżacja potrawy i zdjęcia: Mariola Białołęcka

Copyright © 2014 by Jacek Białołęcki & Mariola Białołęcka | All Rights Reserved

Czekoladki kokosowo-karmelowe

Bez laktozy, bez pszenicy, bez glutenu!

Zawierają zdrowy olej  kokosowy!

Uwielbiają je dzieci i dorośli :)

 Słony karmel

 

Nowy wpis, nowe pomysły. Opracowane przeze mnie czekoladki „Słony karmel” to kontynuacja moich przepisów z książki „Zaskakujący kokos i jego uzdrawiające właściwości”. Teraz Czytelnicy bloga mogą nabyć tę książkę, a także inne moje książki, w sklepie www.czerwonyslon.com.pl z korzystnym rabatem 35%. Wystarczy podać kod rabatowy: prezenty w trakcie zakupów w sklepie – na końcu wpisu szczegółowa instrukcja :) Gwarantujemy dostawę przed Świętami!

Dzisiejszy przepis zawiera śmietankę sojową, którą można zastąpić śmietanką/gęstym mlekiem kokosowym. Po tym jak opublikowałam na blogu przepis na „masło bez masła” (również zawierający śmietankę sojową – jako jedną z możliwości), wśród moich znajomych wywiązała się burzliwa dyskusja na temat soi. I znów zdania były podzielone. Mówię znów, ponieważ soja – a także produkty z niej wytwarzane takie, jak tofu, mleko sojowe czy proteina sojowa – jest najbardziej kontrowersyjnym produktem, jaki znam. Wzbudza wiele emocji i ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Wśród moich nauczycieli Pięć Przemian wygląda to podobnie, dlatego wypowiadając się na temat soi, nie będę powoływać się na żadne autorytety, tylko podzielę się z Wami własnym doświadczeniem, a także wnioskami, które płyną z niezmiennych zasad TMC.

Jak zapewne wiecie, jestem autorką książki kulinarnej zawierającej przepisy z tofu („Zaskakujące tofu”). Nad przepisami do książki pracowałam około dwóch lat, jedząc tofu prawie codziennie, czasami w dużych ilościach – paczki zawierające różne rodzaje tofu przychodziły do mnie regularnie, głównie z Polsoi (nasz sponsor), a ja tworzyłam z nich różne potrawy, dużo eksperymentując. Nie zauważyłam, żeby spożywanie dużych ilości tofu wpłynęło negatywnie na mój organizm. Zresztą tofu jem od wielu, wielu lat, mam mocne kości (a podobno soja blokuje wchłanianie wapnia) i normalnie funkcjonującą gospodarkę hormonalną (badałam też hormony tarczycy i nie ma żadnych odchyleń od normy, a przecież przeciwnicy soi uważają, że wpływa ona na poziom hormonów). Mogłabym więc powiedzieć, jedzmy soję, sprawdziłam na sobie!

 

Czy jednak soja jest dla każdego?

Nie jestem biologiem ani lekarzem i nie chcę w tym miejscu wypowiadać się autorytatywnie. Jeśli ktoś poważnie choruje, tzn. ma zdiagnozowaną poważną chorobę, np. Hashimoto, powinien słuchać zaleceń swojego lekarza. Jeśli ten lekarz mówi, że trzeba przestać jeść soję, to trzeba przestać ją jeść. I nie chodzi tu o to, czy soja jest zdrowa, czy nie jest, ani o to, kto ma tutaj rację, czy też, kto się lepiej zna. Chodzi o to, że decydując się na określony sposób leczenia, człowiek leczy się w określonej strukturze – systemie i nie wie, jak ten system będzie korespondował z innym systemem, np. z Tradycyjną Medycyną Chińską. Dlatego nie powinniśmy się leczyć na własną rękę w przypadku poważnych chorób. Każda zmiana diety czy wprowadzenie do leczenia ziół, akupunktury powinna być konsultowana z lekarzem prowadzącym. Takie mam też osobiste doświadczenia, że lepiej nie mieszać różnych systemów medycznych. Jednak dla mnie takie zalecenie lekarza nie oznacza, że produkty sojowe są generalnie szkodliwe. Oznacza tylko, że soja nie koresponduje z tą metodą leczenia. Sądzę też, że gdyby w tofu, w mleku sojowym czy w śmietance sojowej była zawarta tak duża ilość fitohormonów, że faktycznie wpływałyby one na naszą gospodarkę hormonalną, to endokrynolodzy zalecaliby tofu w przypadku niedoborów hormonów, a jednak to się nie wydarza.

Jeśli natomiast nasze problemy zdrowotne nie są duże i prawdopodobnie wystarczy tylko zmienić dietę, żeby uzyskać poprawę, warto spotkać się z terapeutą TMC. Uważam, że najważniejsza jest profilaktyka, czyli odpowiedni styl życia i odżywiania się, oparty na naturalnym podejściu do życia oraz na jak najmniej przetworzonym i zanieczyszczonym jedzeniu i że warto skorzystać z porady właśnie takiego terapeuty TMC, żeby lepiej zrozumieć, czego potrzebuje akurat nasz organizm, a póżniej to stosować.

 

Co terapeuta TMC może nam powiedzieć o soi?

Osoby, które orientują się w podstawowych zasadach Pięciu Przemian, wiedzą, że spożywane przez nas produkty mogą wpływać na nasze ciało w określony sposób. Mogą nas pobudzać (produkty o gorącej i ciepłej termice), mogą nas spowalniać (produkty o zimnej i chłodnej termice) lub harmonizować nasze ciało (neutralne). Soja, tofu, mleko sojowe, śmietanka sojowa to produkty chłodne/zimne z natury (są różne klasyfikacje). Oznacza to, że wpływają one na nas ochładzająco, nawilżająco i spowalniająco, zmniejszając napięcie, stres, ciśnienie krwi, a także tzw. wewnętrzne gorąco, czyli nadmierne pobudzenie różnych funkcji naszego ciała, często wywołane stresującym stylem życia i nieumiarkowanymi emocjami. Produkty sojowe zaleca się zwłaszcza osobom, które prowadząc aktywny tryb życia, podlegają wielu różnym wpływom (nadmiar bodźców), np. menedżerom, a także kobietom w okresie menopauzy. Z produktów tych najbardziej skorzystamy latem podczas upałów, ponieważ ochładzają one nasze ciało, przegrzane wysoką temperaturą na zewnątrz.

 Reasumując, jeśli jest nam ciągle gorąco, mamy gorące stopy i często w nocy wysuwamy je spod kołdry, żeby je ochłodzić, mamy suchą skórę czy wysuszone usta, jedzmy tofu i pijmy mleko sojowe (proteiny sojowej nie polecam) z zastrzeżeniem sytuacji, o których napisałam powyżej. Produkty sojowe najlepiej jeść w porze lunchu i wieczorem. Ja często jem wieczorem zupę warzywną, którą zabielam tofu gotowanym w tej zupie, a później zmiksowanym z częścią zupy – tofu dodane w ten sposób do zupy, wspaniale ją równoważy i podkreśla jej smak. 

Tofu najlepiej dodawać do zup: z dyni, z papryki, z marchwi, z porów, z fenkuła, do czerwonego barszczu, zupy cebulowej, kalafiorowej lub grochowej. Są to również dobre połączenia, jeśli chcemy przyrządzić gulasz, sałatkę, itp. 

Unikamy natomiast łączenia tofu/mleka sojowego z cukinią, fasolką mung, rzepą, cykorią, pomidorami, ogórkami, owocami typu mango, banany, arbuz. Takie połączenia można stosować jedynie okazjonalnie w upały, a zwłaszcza, jeśli tofu jest smażone, pieczone i dodatkowo w potrawie jest sporo imbiru, gałki muszkatołowej, anyżu gwiazdkowatego, czosnku, cebuli, alkoholu wysokoprocentowego, octu, chrzanu, itp.

Osoby, którym ciągle jest zimno, mają zimne dłonie i stopy, czują się często zmęczone, brakuje im energii, a także te, które wróciły z zimowego spaceru, czy zziębnięte z grzybobrania, nie powinny jeść tofu i pić mleka sojowego, ponieważ te produkty dodatkowo wychłodzą te osoby.

Tak więc z punktu widzenia Pięciu Przemian, zarówno tofu, jak i mleko sojowe czy też śmietanka sojowa nie są złe, ani dobre same w sobie. Nie są też ani ogólnie zalecane, ani odradzane. Jeśli tofu lub mleko sojowe pochodzi z soi wolnej od GMO, a my potrzebujemy ochłodzić nasze emocje lub ciało, pijmy mleko sojowe lub jedzmy tofu. Jeśli jednak potrzebujemy się rozgrzać, nie sięgajmy po tofu i nie pijmy np. smoothies na mleku sojowym :)  

Według mnie osoba, która ma w miarę normalnie funkcjonujący organizm, może jeść produkty sojowe, wolne od GMO, w postaci tofu, mleka sojowego, śmietanki sojowej 3 – 4 razy tygodniowo jako element zrównoważonej diety i nie powinna doświadczyć żadnych skutków ubocznych. Oczywiście z zastrzeżeniem sytuacji opisanych powyżej. Dodam jeszcze, że produkty sojowe można też stosować leczniczo, ale tylko jeśli zaleci nam je lekarz/dietetyk TMC. Uff :)

 

A teraz zapraszam na przepis, w którym wychładzający charakter śmietanki sojowej i cukru muscovado został zrównoważony rozgrzewającym olejem kokosowym i rozgrzewającymi przyprawami. Smacznego!

 

CZEKOLADKI „SŁONY KARMEL”

 

Rodzaj posiłku: deser 

Podajemy: w papilotkach na zakończenie obiadu, do kawy, herbaty, itp 

Wegetariański: tak 

Wegański: tak 

Bezglutenowy: tak 

Pięć Przemian: działanie chłodzące 

Ilość porcji: kilka, zależy, jakich foremek użyjemy

 

 Słony karmel 2

 

200 ml śmietanki sojowej lub kokosowej

80 g oleju kokosowego extra virgin, raw i organic

100 g nierafinowanego jasnego cukru trzcinowego

muscovado lub brązowego cukru

100 g koncentratu kokosowego (creamed coconut)

(kupuję w Kuchniach Świata)

50 g prażonych i solonych orzeszków ziemnych

szczypta czerwonego pieprzu

1/2 łyżeczki zmielonego zielonego kardamonu

lub cynamonu lub anyżu

¼ łyżeczki soli himalajskiej różowej

lub soli kamiennej

40 g orzechów włoskich, grubo posiekanych

lub bezglutenowej granoli

 

 

  1. Do rozgrzanego szerokiego i płaskiego rondla wlewamy śmietankę, wrzucamy olej kokosowy i cukier trzcinowy. Podgrzewamy na małym ogniu mieszając, aż cukier się rozpuści, a następnie zwiększamy ogień i gotujemy na średnim ogniu przez 5 – 6 minut od zagotowania, aż masa zacznie się zagęszczać. Dodajemy kardamon/cynamon/anyż, pieprz i sól, krótko mieszamy, a następnie przekładamy do miski. Zostawiamy słony karmel na 15 minut do ostudzenia.
  2. Osobno miksujemy orzeszki ziemne w młynku do kawy, w miarę możliwości jak najdrobniej.
  3. Koncentrat kokosowy kroimy na mniejsze kawałki i wrzucamy do pojemnika niedużego malaksera (mam takie urządzenie z miską o średnicy kilkunastu centymetrów), ale można też użyć to, co mamy, nawet ręczny blender. Miksujemy jak najdrobniej, odstawiamy na bok.
  4. Kiedy karmel przestygnie, przekładamy go do malaksera ze zmiksowanym koncentratem kokosowym i dodajemy zmiksowane orzeszki ziemne. Miksujemy przez chwilę, żeby składniki się połączyły. Karmel nie może być gorący, ponieważ podczas miksowania może oddzielić się tłuszcz. Jeśli tak się stanie, nie trzeba nic z tym robić, po prostu wystarczy wlać go póżniej do masy w foremkach.
  5. Karmel zmiksowany z orzeszkami ziemnymi i koncentratem kokosowym przekładamy do miski, dodajemy posiekane orzechy włoskie lub granolę i mieszamy, żeby składniki się połączyły. Orzechy włoskie można też zmiksować z karmelem i pozostałymi składnikami, dzięki czemu uzyskamy ciekawą chrupiącą konsystencję.
  6. Po wymieszaniu wszystkich składników przekładamy naszą karmelową masę do silikonowych foremek, które ja smaruję zawsze wcześniej odrobiną oleju.
  7. Foremkę/foremki wkładamy na 40 minut do zamrażarki, po wyjęciu nasze czekoladki powinny być twarde i powinny od razu nadawać się do jedzenia (nie są zmarznięte ani zimne). Jeśli nadal są miękkie i ciężko je wyjąć z formy, trzeba pozostawić je dłużej w zamrażarce, aż do osiągnięcia odpowiedniego rezultatu. Jeśli nie chcemy ich od razu podawać, przekładamy nasze czekoladki do lodówki i tam przechowujemy. Podajemy najlepiej w papilotkach. Mają tak wciągający smak, że nie można się od nich oderwać :)
  8. Czekoladki „Słony karmel” można polać po  wierzchu rozpuszczoną wegańską czekoladą, ale dopiero po wyjęciu z lodówki.
                                                                                   
                                                                                       Love,
 
                                                                                                       Mariola
 
P.S. Osoby, które chcą zamówić moje książki lub inne książki Wydawnictwa „Czerwony Słoń”, mogą teraz otrzymać rabat w wysokości 35% od ceny detalicznej. Żeby skorzystać z rabatu, wystarczy wejść na stronę: www.czerwonyslon.com.pl i podać kod promocyjny. Poniżej instrukcja.
 

JAK ZAMAWIAĆ?

Zamówienia można składać przez sklep: www.czerwonyslon.com.pl 

podając podczas składania zamówienia kod promocyjny: prezenty

(uwaga: wielkość liter ma znaczenie)

Po wprowadzeniu kodu pojawią się ceny z rabatem 35%.

       

Kody będą aktywne do dnia 18 grudnia 2014 r.

                                                       

Ważne! Po wprowadzeniu kodu cena z rabatem pojawi się dopiero po wpisaniu danych do wysyłki lub po zalogowaniu się w części oznaczonej jako  3 PODSUMOWANIE

Koszty wysyłki pokrywamy w przypadku zamówień powyżej 200 zł.

 

                                                        Zapraszamy!

.…………………………………………………………………………………………………

Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka

ZdjęciaJacek Białołęcki; aranżacja potrawy i zdjęcia: Mariola Białołęcka

Copyright © 2014 by Jacek Białołęcki & Mariola Białołęcka | All Rights Reserved

 

Masło bez masła :)

Wygląda jak masło! Smakuje jak masło!

I do tego ma konsystencję masła!    

Bez laktozy, wegańskie masło bez masła :)

 

Masło bez masła

Dzisiejszy przepis jest moim mikołajkowym prezentem dla wszystkich osób, które z powodu nietolerancji laktozy lub uczulenia na mleko nie mogą jeść produktów pochodzących z mleka, w tym masła. Ponieważ sama nie mogę jeść masła, dość długo szukałam czegoś, co mogłoby mi je zastąpić, aż któregoś dnia – eureka! Wymyśliłam masło bez masła!: ) Ma smak i konsystencję masła, a do tego zawiera korzystne dla organizmu kwasy Omega i mnóstwo wartości odżywczych. Tym masłem możemy zarówno posmarować pyszny chleb z chrupiącą skórką, jak i użyć go jako bazy do różnych kremów, musów i past :)

 

♥ 

 

Ostatnio dostałam od Was sporo zapytań o to, jak się odżywiać i co w tej kwestii ma do powiedzenia Tradycyjna Medycyna Chińska. Pytania dotyczyły głównie produktów surowych i glutenu. To jest obszerny temat, ale w skrócie mogę powiedzieć kilka rzeczy. Nasza zachodnia kultura wychodzi z założenia, że największe zagrożenie dla naszego zdrowia stanowią produkty, które spożywamy, dlatego tak bardzo dbamy aktualnie o czystość tych produktów. Staramy się, żeby nie było w nich żadnych sztucznych dodatków, konserwantów, żeby nie były modyfikowane genetycznie, a najlepiej byłoby, gdyby pochodziły z gospodarstw ekologicznych. Oczywiście jestem za :) Ale tak naprawdę w tym wszystkim nie chodzi o rodzaj produktów, które spożywamy, i ich jakość. Zszokowani? Znów idę pod prąd? :) Problemem nie jest np. surowa żywność czy gluten sam w sobie, problemem jest to, że nasz organizm źle je trawi. Możesz kupić najzdrowszą (i najdroższą) żywność tego świata, ale twój organizm nic z tego tak naprawdę nie dostanie, jeśli nie jest w stanie jej strawić i przyswoić zawartych w niej super odżywczych składników, jednym słowem, jeśli masz osłabiony system trawienny – a dotyczy to naprawdę wielu osób z naszego kręgu kulturowego. Dlatego najważniejszą rzeczą, jaką możemy dla siebie zrobić, to wzmacniać nasz tzw. „ogień trawienny”, siłę trawienną naszego ciała. Jak to zrobić? Na najbardziej podstawowym poziomie unikamy surowych produktów, owoców, warzyw, soków owocowych i warzywnych, zwłaszcza jesienią i zimą, nie pijemy zimnych napojów, nie pijemy napojów prosto z lodówki, nigdy nie rezygnujemy ze śniadania, jemy więcej zup i gotowanych posiłków, a dzień zaczynamy od filiżanki gorącej wody z kilkoma plastrami świeżego imbiru. Do gotowanych potraw warto dodawać zmielone nasiona anyżu, kopru włoskiego, kardamon, utartą gałkę muszkatołową, ponieważ leczą one nasz system trawienny (nie używamy ich jednak wieczorem). Po kilku czasami kilkunastu miesiącach pilnowania się organizm sam powinien wrócić do równowagi. Takie ogólne zalecenia ma TMC, jednak lekarz/dietetyk pracujący tą metodą, najpierw zbada nam puls, zanim udzieli indywidualnych wskazówek, i może się okazać, że akurat w naszym przypadku świeże soki i owoce będą wskazane. Dlatego zanim zmienimy naszą dietę, warto sprawdzić, jaka żywność jest dla nas korzystna :)  

 

 

A teraz zapraszam już na przepis. Masło bez masła jest nie tylko smaczne, jest też mega wsparciem dla naszego ciała, także ze względu na olej kokosowy organic, który zawiera. To masło jest lekkostrawne i po prostu pyszne. Jest też dobrym przykładem, jak mądrze wprowadzać do naszej diety surowe produkty. Enjoy! :)

 

MASŁO BEZ MASŁA

Rodzaj posiłku: baza do kanapek, past, musów, kremów

Podajemy z:  chlebem i j.w.

Wegetariański: tak

Wegański: tak

Bezglutenowy: tak

Pięć Przemian: działanie wzmacniające

Ilość porcji: duża kostka masła

 

 Masło bez masła 2

100 g dyni hokkaido, obranej ze skórki

200 ml śmietanki sojowej sojasun (bez GMO)

(można spróbować na innej roślinnej, ale z owsianej nie wychodzi)

90 g oleju kokosowego extra virgin i raw

125 ml oleju z pestek winogron

1 –  2 łyżeczki soku z cytryny

sól do smaku

 

1. Dynię kroimy na nieduże kawałki, przekładamy do małego rondelka i zalewamy gorącą wodą tak, żeby tylko przykryła dynię. Gotujemy na małym ogniu przez 15 minut od zagotowania się wody. Sprawdzamy co jakiś  czas, czy woda nie wyparowała, i ewentualnie dodajemy trochę wrzątku, jeśli wody jest za mało.

2. Dynię odcedzamy, ale wody, w której się gotowała, nie wylewamy, może być jeszcze potrzebna.

3. Do blendera wrzucamy dynię i wlewamy śmietankę sojową. Dokładnie miksujemy. Odstawiamy na bok.

4. Osobno rozpuszczamy olej kokosowy w kąpieli wodnej, jeśli po rozpuszczeniu jest gorący, odstawiamy na bok, żeby wystygł. Powinien być lekko ciepły.

5. Łączymy olej kokosowy z olejem z pestek winogron. Najlepiej byłoby wlać oba oleje do niedużego dzbanka, np. do mleka lub śmietanki.  

6. Ponownie uruchamiamy blender i do masy z dyni i śmietanki sojowej zaczynamy powoli, cienką stróżką (tak jak przy przygotowywaniu majonezu) wlewać mieszankę olejów. Kiedy zużyjemy już cały olej i uzyskamy puszystą masę, trochę przypominającą majonez, dodajemy sól i sok z cytryny i dalej krótko miksujemy, żeby składniki się połączyły. Jeśli masa jest za gęsta i blender się zacina, możemy dodać sól i sok z cytryny póżniej, już po przełożeniu naszego masła do miseczki.

7. Jeśli w trakcie miksowania masa zbyt szybko się zagęści, zatrzymujemy blender i całość mieszamy, następnie ponownie włączamy i dalej wlewamy olej. Jeśli jednak nadal masa jest za gęsta i blender nie pracuje dobrze, możemy dolać trochę ciepłej wody pozostałej z gotowania dyni, ale nie więcej niż 4 – 5 łyżek.

8. Powstałym w ten sposób masłem możemy od razu smarować kanapki, ale jego konsystencja ustali się ostatecznie dopiero po kilku godzinach w lodówce.

 

Masło bez masła jest naprawdę zaskakujące, jestem z tego przepisu bardzo zadowolona i nareszcie mam to na co czekałam, mogę smarować chleb prawdziwym masłem, tylko że bez laktozy :)

 Masło bez masła 3

                                     

                                              Smacznego!

                                                            Wasza, Mariola

 

 P.S. Więcej pomysłów, jak wykorzystać olej kokosowy, znajdziecie w mojej książce „Zaskakujący kokos i jego uzdrawiające właściwości” :)

.…………………………………………………………………………………………………………. 

Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka

ZdjęciaJacek Białołęcki; aranżacja potrawy i zdjęcia: Mariola Białołęcka

Copyright © 2014 by Jacek Białołęcki & Mariola Białołęcka | All Rights Reserved

 

Twarożek z wiórków kokosowych

Bez laktozy, wegański!

Ma smak i konsystencję twarożku z mleka krowiego.

Pochodzi z mojej książki „Zaskakujący kokos i jego uzdrawiające właściwości” (wyd. styczeń 2014). Zawiera ona ponad 50 przepisów, w których nie ma glutenu, mleka i pszenicy :)

Twarożek z kokosa

 

W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam trochę opowiedzieć, jak to było ze mną i z glutenem :) To w zasadzie pouczająca historia, a z różnych rozmów, które ostatnio przeprowadziłam, wynika, że mało osób jest zorientowanych, jakie są skutki spożywania glutenu, jeśli nasze ciało go nie trawi. Oczywiście są różne książki na ten temat, dlatego nie będę się tu wdawać w szczegóły, ale chciałabym tym wpisem zachęcić Was do zrobienia badań potwierdzających lub wykluczających nietolerancję glutenu, ponieważ może się tak zdarzyć, że nasz metabolizm nie jest dostosowany do trawienia glutenu i mimo różnych drobnych sygnałów, że tak właśnie jest, możemy tego nie wiedzieć, a gluten będzie  pustoszył nasze ciało, powodując na przykład nietolerancję laktozy lub inne poważne choroby. Zachęcam do zrobienia badań zwłaszcza osoby, które mają grupę krwi „0” lub mają geny azjatyckie (często dotyczy to osób, których rodziny żyły od pokoleń na Wschodzie Polski). 

 

Gluten tak naprawdę jest rodzajem białka zawartego w zbożach. Są osoby, które nie są w stanie trawić tego białka, a w zasadzie jednego z jego składników: gliadyny (obecnej w każdym zbożu w różnym stopniu). Przyczyny tego stanu mogą być różne, na przykład predyspozycje genetyczne lub osłabienie zdolności trawiennych (stres, niewłaściwa dieta, itp). Kiedy mamy nietolerancję glutenu, w naszej krwi powstają przeciwciała, które wywołują stan zapalny jelit (trochę temat upraszczając). To w rezultacie prowadzi do zanikania błony śluzowej jelit, a tym samym do zmniejszenia się zdolności jelit do wchłaniania pokarmów i zaczynamy być niedożywieni. Nasze ciało coraz bardziej zaczyna odczuwać niedobory żelaza, kwasu foliowego, wapnia i witaminy B12. Co więcej, w naszych jelitach zaczyna brakować wielu enzymów metabolicznych, w tym także laktazy (enzymu odpowiedzialnego za trawienie laktozy), co sprawia, że coraz gorzej trawimy mleko i produkty mleczne i w rezultacie prowadzi do nietolerancji laktozy. Jelita stają się coraz bardziej przepuszczalne, a niestrawiony gluten wydostaje się przez nie i dociera do różnych narządów, uszkadzając je. Często jest to proces trwający przez lata, ale niekorzystne rezultaty z pewnością się pojawią.

 

Dla mnie te informacje były kiedyś dużym zaskoczeniem, ale po przeanalizowaniu różnych zdarzeń doszłam do wniosku, że dokładnie w ten sposób to się u mnie odbyło. Dość długo nie wiedziałam, że nie trawię glutenu. Co prawda kilkanaście lat temu Bożena Przyjemska, naturopatka z Kanady, którą zaprosiłam do Polski z kursami i przez jakiś czas organizowałam te kursy, powiedziała mi na podstawie analizy włosa, że mam alergię na pszenicę, ale wtedy jakoś to do mnie nie dotarło. Nie były to badania laboratoryjne, nie miałam tak do końca przekonania do tej metody. Poza tym wszyscy wówczas mieliśmy ograniczony dostęp do wiedzy na ten temat, mało się o tym mówiło, nie było sklepów z żywnością bezglutenową, jednym słowem ta analiza nie była osadzona w naszych polskich realiach. Ale muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam białego pszennego pieczywa (ma dużo glutenu), a za to piekłam ciasta i chleby z mąki z pełnego przemiału z otrębami, które jak się później dowiedziałam, zmniejszają szkodliwe działanie glutenu na nasz organizm. Równocześnie nie przepadałam za produktami mlecznymi, mlekiem, serami, twarożkami, a jadłam dużo tofu i piłam mleko sojowe całymi kartonikami :) Później zaczęłam też eksperymentować z innymi  produktami, głównie z kaszami, żeby znaleźć zamienniki sera, twarożku, jogurtu i w ten sposób udało mi się nawet stworzyć kilka ciekawych przepisów. Efekty tego poszukiwania i eksperymentowania już znacie (lub możecie się z nimi zapoznać), są obecne w moich książkach. W wyniku tych eksperymentów powstał też ciekawy i smaczny twarożek z wiórków kokosowych :) Gdzieś intuicyjnie wybierałam to, co było dla mnie korzystniejsze, ale równocześnie jadłam produkty, które zawierały gluten – do momentu zrobienia testu na nietolerancje pokarmowe, który jednoznacznie wykazał, że nie mogę jeść żadnych zbóż zawierających gluten. Tylko że gluten zrobił już swoje – moje nerki przestały dobrze pracować – więcej piszę o tym w książce o kokosie. Zróbcie test, myślę, że warto :)

 

Ciekawe jest to, że nasze ciało ma swoją mądrość – jeśli idziemy za jej głosem, sami możemy sobie najbardziej pomóc :)

 

TWAROŻEK Z WIÓRKÓW KOKOSOWYCH

Smakowity twarożek roślinny dla tych, którzy szukają nowych form i smaków lub nie mogą jeść produktów mlecznych ze względów zdrowotnych czy też z powodu przekonań.

Rodzaj posiłku: twarożek

Podajemy do:  chleba, sałatek, jako nadzienie do naleśników

Wegetariański: tak

Wegański: tak

Bezglutenowy: tak

Pięć Przemian: działanie wzmacniające

Ilość porcji: kilkanaście

 Twarożek z kokosa 2

 

Składniki

200 ml śmietanki sojowej

75 g zmielonych na mąkę wiórków kokosowych

125 ml rozpuszczonego oleju kokosowego

50 ml soku z cytryny

sól i pieprz do smaku

 

 

  1. Śmietankę sojową wlewamy do pojemnika blendera. Dodajemy wiórki kokosowe oraz sok z cytryny. Miksujemy na średnich obrotach, aż składniki się połączą, i zaczynamy powoli wlewać olej kokosowy cienką stróżką. Czasami masa zagęszcza się zbyt szybko, a blender przestaje dobrze miksować. Trzeba wówczas wyłączyć urządzenie i zamieszać ręcznie masę. I znów włączyć blender i powoli wlewać olej aż do wyczerpania ilości (jeśli masa nadal jest zbyt gęsta, można dolać trochę wody).
  2. Doprawiamy do smaku pieprzem i solą, przekładamy do słoiczka z nakrętką i odstawiamy do lodówki na kilka godzin, żeby smaki się wymieszały i żeby twarożek  zgęstniał.

Ten twarożek nie jest chudy, ale tłuszcze, które zawiera, są bardzo korzystne dla naszego organizmu i nie powodują przybierania na wadze :)

 

Na zdjęciach twarożek kokosowy z sałatką z dyni hokkaido i papryk – bardzo smaczne połączenie :)

 

Polecam też moje pozostałe przepisy bez laktozy:

 

1. Waniliowy serek jaglany, przepis tu

2. Kukurydziane mascarpone, przepis tu

3. Krem z kaszy jaglanej, przepis tu

4. Sernik na zimno z kaszy jaglanej, przepis tu

 5. Pascha w oparciu o serek z kaszy kukurydzianej, przepis tu

6. Jogurt z fasoli (uwielbiam :) , tu

7. Jogurt z kaszy jęczmiennej (zawiera gluten), tu

8. Jaglane lody lawendowe, przepis tu

9. Jaglane lody z truskawkami, przepis tu

10. Zupa z papryki zabielana tofu, przepis tu

11. Tort z jabłek i tofu, tu

12. Omlet z tofu z ksylitolem i owocami goi, tu

13. Omlet z tofu z cukinią, tu

14. Koktajl kokosowy figowy na bazie kaszy jaglanej, tu

15. Muffinki z tofu i makiem, tu

 

                                                                                      Smacznego! :)

 

………………………………………………………………………………………………………………..

Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka

Zdjęcia – aranżacja: Mariola Białołęcka; wykonanie: Jacek Białołęcki

Copyright © 2010-2014 Jacek Białołęcki & Mariola Białołęcka | All Rights Reserved