Magnolie są urzekająco piękne. Ktoś mógłby jednak zapytać, dobrze, ale co mają wspólnego z jedzeniem? Jak się za chwilę okaże, całkiem sporo
Magnolie istnieją na świecie już prawie 100 milionów lat, pochodzą z okresu kredy – z czasów kiedy na ziemi nie było jeszcze pszczół i motyli. Ich proste kwiaty, złożone z identycznych petali (nie płatków) są przystosowane do zapylania przez chrząszcze – nie wydzielają nektaru, tylko pyłek kwiatowy, którym chrząszcze się żywią. Na świecie istnieje około 120 starych odmian magnolii, rosną one głównie w Azji i Ameryce Północnej, a do Europy zostały sprowadzone w XVII wieku. Ciekawe jest to, że rośliną mocno genetycznie spokrewnioną z magnolią jest nasz zwykły polny jaskier Niektóre gatunki magnolii mają właściwości lecznicze, chętnie wykorzystywane przez medycynę chińską. Należą do nich m.in. magnolia wielokwiatowa, japońska, naga i lekarska. Są one skuteczne w leczeniu astmy, alergii, stresu, przeziębienia i kaszlu oraz dolegliwości trawiennych (są nawet ekstrakty pochodzące z tej rośliny, które leczą salmonellę). Najciekawszą odmianą magnolii jest magnolia biała, która wpływa kojąco na naszą psychikę, leczy serce i pomaga wyjść z depresji. Jest też wyjątkowym lekarstwem dla kobiet – wzmacnia jin, żeńską energię. Kwiaty i liście magnolii są jadalne, ale tylko niektórych gatunków, np. kwiaty magnolii nagiej i liście magnolii szerokolistnej. Liście te mogą mieć nawet do 50 cm długości i do 30 cm szerokości i są w Azji używane, podobnie jak liście bananowca, do owijania potraw, które następnie piecze się lub gotuje. Kwiaty z kolei są dodawane do herbaty i jako przyprawa do przyrządzanych potraw.
Piękne, pachnące magnolie wpływają pozytywnie na nasze zmysły, w tym na zmysł wzroku, który pełni istotną funkcję w procesie trawienia. Pozytywne wrażenia wzrokowe są bardzo ważne, kiedy jemy posiłek. Dobrze jest więc posadzić w ogrodzie magnolię i w takim miejscu, żebyśmy mogli przy niej usiąść i zjeść śniadanie lub brunch. Istnieją odmiany magnolii, które można uprawiać także w donicy, więc do takiego śniadania można byłoby zasiąść także na balkonie. Jedzenie spożywane w atrakcyjnym otoczeniu z pewnością zostanie lepiej przyswojone przez nasz organizm.
W moim ogrodzie rośnie magnolia loebnera, posadzona przeze mnie siedem lat temu, która dopiero w tym roku zaczęła kwitnąć. Jest dla mnie źródłem dużej inspiracji, a śniadania, które przy niej jemy to czysta przyjemność. Siedząc w ogrodzie w cieniu kwitnącej magnolii, czujemy się jak w Czystej Krainie Dakiń. Osoby, które chcą się dowiedzieć więcej o dakiniach i Uddijanie, zapraszam już wkrótce do przeczytania naszej najnowszej książki: „Dakinie – niezwykłe kobiety mądrości”, która ukaże się pod koniec czerwca nakładem Wydawnictwa „Czerwony Słoń”. Będzie też osobny wpis na blogu o książce.
Na zdjęciach napój z gotowanego karobu (jak widać jestem konsekwentna:) i bezglutenowe naleśniki z mąki kokosowej. Poniżej podaję Wam prosty przepis na napój z karobu, w zasadzie zamykając już kwestię karobu na blogu, będzie jeszcze tylko tort, który wcześniej obiecałam, ale jeszcze nie wiem, kiedy – na razie nasze wysiłki koncentrują się na książce o dakiniach i mojej nowej książce, o której też tu wkrótce opowiem. Naleśniki z mąki kokosowej jeszcze do dopracowania, były pyszne ze świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny i słodem jęczmiennym, ale trochę za tłuste…
GOTOWANY NAPÓJ Z KAROBEM
Rodzaj posiłku: napój
Podajemy z: śmietanką sojową, mlekiem, cukrem (ksylitol), cynamonem
Wegetariański: tak
Wegański: tak
Bezglutenowy: tak
Pięć Przemian: wzmacnia jang
Ilość porcji: 2
Składniki: karob, cynamon, ksylitol (lub biały cukier), śmietanka sojowa, woda
Przepis
500 ml wrzącej wody
2 łyżki karobu
osobno
50 – 100 ml śmietanki sojowej
2 łyżeczki ksylitolu
¼ łyżeczki cynamonu
szczypta cynamonu (opcja)
- Do rondla wrzucamy karob oraz cynamon, wlewamy wrzątek (karob powinien od razu się rozpuścić), zagotowujemy i gotujemy przez 2 minuty od zagotowania.
- Do dzbanka wlewamy śmietankę, wrzucamy cukier i wlewamy powoli gorący karob, cały czas intensywnie mieszając całość. Od razu podajemy, można ewentualnie posypać po wierzchu cynamonem, a zamiast śmietanki można dodać mleko roślinne lub krowie).
Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka
Zdjęcia – aranżacja i wykonanie: Mariola Białołęcka
Współpraca: Jacek Białołęcki
Copyright © 2013 Mariola Białołęcka | All Rights Reserved
Magnolie uwielbiam , nawet jeden z filmów ulubionych ma je w tytule-Stalowe magnolie
Ojej to czekam na wieści o książkach , bo uwielbiam czytać to co Pani wydaje i uwielbiam Pani przepisy , dziś zrobiłam mus i się zakochałam
Czekam tez na tort i te placki kiedyś bo pysznie się prezentują , zresztą wszystkie zdjęcie niezwykle piękne
pozdrawiam
Margot, cieszę się z powodu musu. Właśnie się zastanawiałam, czy go udało Ci się go zrobić? Przepis na naleśniki postaram się wrzucić na bloga, tylko muszę je trochę odchudzić, już nawet mam pomysł, jak
A magnolie są cudne… Też pozdrawiam…
Mus jest wspaniały , mi się śmietanka nie chciała ubić jakoś elegancko , tylko się spieniła ,a i tak deser puch
A to czekam i na tort i na placki i na wieści książkowe , chyba na o najbardziej:D
Najlepiej ubijać elektryczną trzepaczką, pokażę może później na blogu, jaką ja używam. Z tym że śmietanka sojowa nie będzie taka gęsta, jak tortowa (36%), będzie puszysta (właśnie taka spieniona) i powinna tak mniej więcej potroić swoją objętość. Dlatego zagęszczam ją agarem. Sojowa jest najbardziej puszysta, robiłam testy na owsianej i kokosowej i różnica jest duża na korzyść sojowej. Ale cieszę się, że się Ci się udało i że Ci smakuje. Deser trzeba kilka razy zrobić, żeby wyczuć różne niuanse, wymaga trochę wprawy
Ale ja też jestem zadowolona z tego musu, bardzo mi smakuje i moim domownikom też
eee, to moja nie była tak 3 razy spienione:D, ciut tylko , ja maiłam VALSOIA
Mi kokosowa bardzo ładnie się ubija( z mocno schodzonego mleka) , ta sojowa też schłodziłam ,a może nie potrzebnie ?
,,miałam ” maiło być
coś mi szwankuje klawiatura i przestawia szyki
Też nie lubię, jak komputer przejmuje kontrolę
ale to się zdarza
Ja użyłam w przepisie śmietankę Sojasun, chociaż te pozostałe np. Valsoja czy Provamel, Natumi też znam i używam i chyba nie widziałam dużych różnic. Zimna może faktycznie trochę lepiej się ubija, ale różnica nie jest duża. Istotne jest ubijanie, żeby jak najwięcej powietrza wprowadzić, dlatego trzepaczka jest najlepsza i daje najlepszy efekt. Jeśli chodzi o kokosową, ubijałam tłuszcz kokosowy, czyli to co zostaje, jak się wstawi mleko bez konserwantów do lodówki i po paru godzinach mleko się rozwarstwia mamy mleko i śmietankę, z samego mleka nie próbowałam, ale w takim razie spróbuję
A jaką ta trzepaczka ubijać , bo może ja mam złą?
Ja mleko mocno chłodziłam , to kokosowe i ubijałam tylko to z wierzchu czyli chyba to samo
Zrobię wpis bliżej weekendu ze zdjęciami i postaram się jak najwięcej pokazać, jak ja to robię, w każdym razie ubijam najpierw na małych obrotach, wtedy się najbardziej spienia, a potem tak gdzieś po minucie na dużych obrotach i wtedy gęstnieje. Z takich szczegółów jeszcze, ubijam trzymając trzepaczkę lekko pod kątem. Pokażę na zdjęciach. I ubijam przez 4-5 minut.
Chciałam wpisać komentarz, ale okazało się to skomplikowane. Muszę się w tym rozeznać i coś wpiszę wieczorkiem, teraz wracam do redakcji „Dakiń”…
A Twoje zdjęcie musu na blogu wygląda cudnie, bardzo apetycznie, dużo lepsze niż moje
a to poczekam , na ten wpis , kupię sobie śmietankę i zrobię
)) tylko ,że stacjonarnie to tylko ta u mnie jest
a takie kompetentny dla mnie to ,aż wierzyć mi się nie chce*
pozdrawiam