Bez glutenu, bez pszenicy, bez jajek i bez laktozy!
Wzmacniają nerki, wspomagają pracę jelit!
Dziś chciałabym się z Wami podzielić przepisem, który powstał w wyniku moich eksperymentów z kaszami i siemieniem lnianym Sporo osób pytało mnie, czy można zastąpić nasiona chia w moich tortillach siemieniem lnianym. Otóż można i technika jest podobna, ale dokładnie tego samego efektu się nie uzyska, ponieważ po dodaniu zmiksowanego siemienia, kasza się tak dobrze nie zagęszcza, jak po dodaniu chia. I nie jest to kwestia ilości siemienia. Dzisiejszy przepis to wynik moich różnych prób, mam nadzieję, że się Wam spodoba
A ja chciałabym jeszcze dorzucić parę słów na temat naturalnych metod leczenia. Jak z pewnością wiele osób wie, od lat zajmuję się naturalnymi metodami leczenia, wydaję (teraz też piszę) książki o tej tematyce, organizowałam różnego rodzaju kursy, a także uczestniczyłam w rozlicznych kursach, zdobywając wiedzę z zakresu naturalnych metod leczenia. Poznałam różne metody i techniki, z których najbardziej odpowiada mi TMC (Tradycyjna Medycyna Chińska) i tutaj mam najlepsze przygotowanie. Każda metoda jest inna, nawet w obrębie medycyny orientalnej TMC różni się od Ajurwedy i Medycyny Tybetańskiej. Dlatego najlepiej byłoby wybrać jakiegoś specjalistę od terapii naturalnych i trzymać się już jednej metody. Dla przykładu opowiem, co mi się ostatnio przydarzyło. Bardzo cenię książki Hildegardy, jest tam przedstawionych sporo różnych terapii, są to bardzo inspirujące rzeczy, ale niektóre terapie są trudne do przeprowadzenia, ponieważ są oparte na produktach często w Polsce niedostępnych lub słabo dostępnych, np. tłuszcz niedźwiedzia lub skóra borsuka, a też charakter tych produktów może budzić różne wątpliwości. Ale jak się okazało, nie tylko to może stanowić problem.
Ktoś mi ostatnio przyniósł na wieczorne spotkanie ciasteczka relaksujące Hildegardy, produkowane przez jedną z polskich firm. Usiedliśmy, zrobiłam herbatę i zjedliśmy po kilka tych ciasteczek, zresztą bardzo smacznych. Tylko że nie były to ciasteczka relaksujące, wręcz przeciwnie. Rzadko mi się to zdarza, ale tej nocy w ogóle nie mogłam spać, byłam cały czas mocno pobudzona, podniosło mi się ciśnienie krwi i kiedy o czwartej nad ranem robiłam kolejną herbatkę rumiankową, zastanawiając się, co się dzieje, przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić skład tych ciastek. I co się okazało, w ciasteczkach była gałka muszkatołowa, galagant, cynamon i goździki. Jeśli ktoś zna TMC, od razu będzie wiedział, o co chodzi. Wszystkie te przyprawy mocno rozgrzewają ciało, a to oznacza, że działają pobudzająco, nawet bardziej niż kawa. Galagant pobudza krążenie krwi, a cynamon dodatkowo wysusza ciało, czyli zmniejsza ilość płynów w ciele – a to nie sprzyja odprężeniu. Bez wątpienia tych ciastek nie powinno się jeść wieczorem, a już bezwzględnie powinny ich unikać osoby mające nadciśnienie i przegrzany organizm, ponieważ ich ciało i tak jest już nadmiernie pobudzone. I ciastka te nie powinny być określane jako relaksujące, bo łatwo można się pomylić, a nawet sobie zaszkodzić. Chcę przez to powiedzieć, że zanim zdecydujemy się spożywać coś w celach leczniczych, powinniśmy sprawdzić u kogoś, kto się na tym zna, czy w naszym przypadku jest to odpowiedni produkt
Oczywiście, są też produkty działające na nas łagodnie i takie możemy stosować sami, bez konsultacji ze specjalistą, więcej o tym już wkrótce
PÓŁWYTRAWNE KRAKERSY JAGLANE Z SEZAMEM I SIEMIENIEM
200 g kaszy jaglanej
500 ml gorącej wody
1 lekko czubata łyżka siemienia lnianego
4 lekko czubate łyżki nasion sezamu, obłuszczonych
kilka/kilkanaście łyżek czarnego sezamu
3 łyżki karobu (lub kakao)
2 łyżki jasnego cukru trzcinowego muscovado,
nierafinowanego
½ łyżeczki cynamonu (opcja)
szczypta soli
1. W młynku do kawy miksuję siemię lniane do uzyskania konsystencji mąki, przekładam do małej miseczki, odstawiam na bok.
2. Osobno miksuję dwie łyżki nasion sezamu, również do uzyskania konsystencji mąki, przekładam do małej miseczki, odstawiam na bok.
3. Kaszę jaglaną wrzucam do garnka, wlewam gorącą wodę. Zagotowuję pod przykryciem na dużym ogniu. Kiedy woda zaczyna wrzeć, odkrywam garnek i gotuję przez 20 sekund przez cały czas na dużym ogniu, żeby część wody wyparowała. Następnie zmniejszam ogień, garnek ponownie przykrywam i gotuję przez 20 minut.
4. Ugotowaną kaszę studzę przez 5 minut i przekładam do pojemnika malaksera. Miksuję, aż masa stanie się jednolita.
5. Do gorącej zmiksowanej kaszy dodaję zmiksowane siemię lniane, zmiksowany sezam, karob, cukier, cynamon (opcja), sól i miksuję do momentu, aż składniki dobrze się połączą.
6. Powstałe w ten sposób ciasto dzielę na dwie części, a następnie każdą część wykładam osobno na przygotowane wcześniej kawałki papieru do pieczenia – potrzebne będą w sumie cztery kawałki papieru tej samej wielkości, dwa pod spód i dwa na wierzch. Z każdej części formuję kulę, uważając, żeby się nie poparzyć, najlepiej za pomocą papieru, ponieważ masa dość mocno się klei, a następnie rozciągam lekko na papierze i przykrywam drugim kawałkiem papieru do pieczenia i lekko rozwałkowuję. Zdejmuję górny papier i na powstały placek wykładam równomiernie jedną czubatą łyżkę nie zmielonych nasion sezamu. Lekko je wgniatam w placek, a następnie ponownie przykrywam placek papierem i rozwałkowuję całość, aż placek będzie miał grubość około 2 –3 mm. (Jeśli ciasto trudno jest rozwałkować, np. papier się ściąga, trzeba zdjąć górny papier, ponownie położyć na cieście i dalej wałkować). Na koniec zdejmuję bardzo ostrożnie papier – powinien bez problemu odchodzić, ale czasami może oderwać kawałeczek ciasta, dlatego trzeba zrobić to delikatnie. Tak samo postępuję z drugim plackiem. Placki zostawiam na pół godziny.
7. W międzyczasie wysypuję na talerz trochę nasion czarnego sezamu, a z przygotowanego ciasta wycinam niewielkie krążki, np. za pomocą kołnierza cukierniczego. Krążki obtaczam w nasionach czarnego sezamu z obu stron, lekko dociskając, a następnie nakładam je na dość mocno rozgrzaną patelnię. Podpiekam trzy minuty z jednej strony i dwie minuty z drugiej strony. Wykładam na talerz i zostawiam do wystudzenia. Po wystudzeniu krakersy stężeją i wtedy dopiero można je podawać. Najlepsze są tego dnia, kiedy zostały przygotowane.
Krakersy jaglane można jeść same lub z różnymi dodatkami, masłem, serem, dżemem. Są smaczne, odżywcze i wspierają zdrowie. Enjoy!
Smacznego i na zdrowie!
Wasza Mariola
Pycha zapewne:)
mam jedna male pytanie-hcialam zorbic sodycze zdrowe z dodatkiem daktyli suszonych,niestety cena tych bio jest paralozujaca a zwykle sa siarkowane.Czy moczac kilka godzin da sie usunac z nich choc troche tej siarki?
Dziękuję
Jeśli chodzi o dwutlenek siarki, bo tym się konserwuje m.in. owoce, to zaleca się krótkie sparzenie takich owoców lub ich namoczenie przynajmniej na pół godziny w gorącej wodzie. Zetknęłam się z informacjami, że wrzątek/gorąca woda usuwa całkowicie dwutlenek siarki z tych owoców, ale ja do końca nie mam przekonania, zwłaszcza jeśli takie owoce są gazowane siarką. Znów z drugiej strony, robimy zawsze najlepsze, co możemy w danej sytuacji. Mało osób nie tylko w Polsce jest w stanie odżywiać się organic. To są bardzo duże koszty, ja zawsze staram się kupować te podstawowe produkty organic, typu ziemniaki, jajka, twaróg, marchewka, itp z gospodarstw ekologicznych, często sama jeżdzę do eko rolników, żeby w sumie było taniej, a dodatki kupuję normalnie w supermarkecie, czasami kupuję też takie ekoprodukty, jak miso, tamari, olej kokosowy. Ja tak uważam, robimy, co możemy i nie warto za bardzo się przejmować, jeśli czegoś nie możemy. Takie mam podejście
Uwielbiam Pani przepisy;)) Plan na niedzielę to te właśnie krakersy;) A takie malutkie pytanie pozakulinarne: czym szybko się wspomóc gdy mam ostatnio małe problemy z zaśnięciem w nocy;)
Cieszę się
O dobry sen warto zadbać już przy kolacji, nie jemy mięsa wieczorem, smażonych ciężkostrawnych potraw, nie pijemy kawy, nie używamy ostrych przypraw, rafinowanego cukru, alkoholu, jednym słowem nie jemy/nie pijemy nic pobudzającego, tylko lekkie zupy, jakieś sałatki z gotowanych warzyw, unikamy wieczorem surowych warzyw i owoców (więcej piszę o tym w mojej książce: „Zaskakujący kokos i jego uzdrawiające właściwości”). Przed snem rumianek (może być z miodem), waleriana, jeśli duży problem, polecam chmiel, ale tylko od czasu do czasu, jest naprawdę mocny, dobra też jest kava kava. Tybetańczycy mają też ciekawy zwyczaj, przed snem liczą dobre uczynki, które zrobili w ciągu dnia, to bardzo uspokaja, generalnie warto koncentrować się na dobrych myślach, na czymś pozytywnym. Te produkty, które wymieniłam wyżej działają raczej łagodnie, ale zawsze warto to skonsultować z lekarzem, zwłaszcza jeśli chcemy dłużej używać.
P.S. Czy dotarł mój email? Wysłałam wczoraj kontakt do lekarza TMC z Krakowa na Pani adres email, który ma trochę dziwne rozszerzenie … vp.pl, ale nie dostałam żadnej odp. zwrotnej i się zastanawiam, czy dotarł?
Witam.Dostala ostatnia ksizke medycyny chinskiej Marka Kalmusa.jest ta przepis na napar na pasozyty zorzecha wloskiego,imbiru i moreli suszonych.Czy slyszala Pani cos na ten temat-wacze z robaczyca,ona odbiera mi zdrowie.
Dziekuje
Witam ponownie
Ja tak sobie myślę, że sporo jest tych problemów u Pani, i wydaje mi się, że lepiej już nic nie robić dalej na własną rękę, tak jak napisałam wcześniej, chętnie pomogę znaleźć Pani dobrego specjalistę, taka ogólna porada przez internet pewnie niewiele wniesie, serdecznie pozdrawiam, Mariola
Spróbuję z tymi ziołami a mail jak najbardziej dotarł, słyszałam o tym lekarzu a jak już Pani poleca to na pewno się wybiorę;))) buziaki;)
To wspaniale
Hmmm.. Miałam zrobić ciasto, ale chyba zrobię masło
Zrobiłam!!! troszkę czasochłonne ale zaskakująco pyszne! po wymieszaniu ciasta zapach karobu był dominujący (i przyznaję utraciłam wiarę
) ale po „wysuszeniu” pierwszego placuszka … NIEBO!!! one są genialne aż chciało by się zrobić większy format i wcinać cudne kanapiszcza
będę robić i robić i robić mniam
DZIĘKUJĘ!!!!
Cieszę się i dziękuję za pozytywny komentarz
W tym tygodniu będzie fajny przepis na kolejne tortille, dużo prostszy, zapraszam!